Nasza historia

Zwięzłe kompendium historii zarówno stacjonarnych kursów chorałowych w Polsce jak i okazjonalnych warsztatów, stanowi tekst dr Bogny Bohdanowicz (Studium Muzyki Kościelnej Archidiecezji Łódzkiej) wygłoszony na Kongresie Stowarzyszenia Świętego Benedykta w Praglii, w październiku 2017 roku, na zaproszenie ojca opata Herve Courau OSB z Klasztoru Notre-Dame w Triors. Poniżej zamieszczamy jego obszerne fragmenty.

(…) Kiedy w 2003 roku, w czasie II Dominikańskiego Tygodnia Kultury Na dobry początek w Poznaniu, jeden z prelegentów sesji o muzyce liturgicznej, opat klasztoru Notre-Dame w Triors we Francji, ojciec Hervé Courau, benedyktyn, po raz pierwszy zetknął się z żeńskim zespołem wokalnym Liquescentes, nikt nie przewidywał jak wiele zdumiewających następstw będzie miało to spotkanie. Trzy lata później zespół jedzie do Triors i zauroczony pięknem śpiewu mnichów rozpoczyna pracę nad poznawaniem i wdrażaniem metody solesmeńskiej w wykonawstwie chorału gregoriańskiego. W 2007 roku, na zaproszenie Liquescentes, przybywa do Polski panna Denise Lebon, dyrektor Szkoły Świętego Grzegorza w Le Mans, by dla kadry i uczniów Szkoły Katedralnej w Poznaniu, poprowadzić sesję metody Justine Ward (ściśle związanej z metodą solesmeńską). W lipcu 2008 roku zespół po raz pierwszy jedzie na warsztaty chorałowe organizowane przez Szkołę Świętego Grzegorza w Montligeon.
W 2010 roku do grona wokalistek dołącza Anna Kamerys, pedagog, dyrygent i chórmistrz z Łodzi. Jej idea rozpropagowania metody śpiewu gregoriańskiego w jak najszerszych kręgach dzięki przychylności władz owocuje zorganizowaniem w 2011 r. w Łodzi Warsztatów Chorału Gregoriańskiego z udziałem mnichów benedyktyńskich z francuskich klasztorów kongregacji solesmeńskiej na czele z Ojcem Opatem Hervé Courau OSB. Takie warsztaty organizowane są co roku od siedmiu lat w Wyższym Seminarium Duchownym w Łodzi przez Studium Muzyki Kościelnej Archidiecezji Łódzkiej we współpracy z zespołem Liquescentes oraz Fundacją Świętego Benedykta. Gromadzą amatorów, śpiewaków kościelnych, osoby zawodowo zajmujące się śpiewem chóralnym a także organistów. Bardzo istotnym ich elementem jest praktykowanie śpiewu gregoriańskiego w czasie wspólnej liturgii, będąca jak wierzymy, zarzewiem odnowienia tradycji własnego śpiewu Kościoła we wspólnocie modlitewnej.
Od 2013 w różnych miastach Polski (w Poznaniu, w Łodzi, w Wolsztynie, w Gorzowie, w Zielonej Górze) odbywają się także całoroczne, stacjonarne Kursy Chorału Gregoriańskiego wg metody solesmeńskiej. Celem kursów jest systematyczna nauka śpiewu gregoriańskiego od podstaw do pełnego, zaawansowanego udziału w śpiewanej liturgii Kościoła Rzymskiego w wymiarze większym niż jednorazowe spotkania raz do roku. Program nauczania jest w pełni paralelny do programu Szkoły Świętego Grzegorza w Le Mans. Pierwszemu etapowi nauki odpowiada zawartość podręcznika Laus in Ecclesia, przetłumaczonego i wydanego w Polsce staraniem wydawnictwa Dębogóra w 2013, czyli rok po ukazaniu się wydania francuskiego. Organizatorzy Kursu Gregoriańskiego stawiają sobie za cel rozwijanie umiejętności śpiewu gregoriańskiego zarówno pod względem poprawnego posługiwania się głosem jak i rozumienia miejsca chorału w liturgii, znajomości liturgii i rozważania Słowa Bożego ukrytego w tekstach śpiewu gregoriańskiego. Zajęcia odbywają się raz w miesiącu, w soboty. Składają się na nie: nauka metody (notacja, teoria rytmu, modalność) śpiew wybranych utworów oraz nauka dyrygowania. Sesjom sobotnim zawsze towarzyszy liturgia mszy świętej ze śpiewem gregoriańskim. W każdym z miast gdzie prowadzone są Kursy Chorałowe wg metody Solesmes powstały schole gregoriańskie, która pracują nad przygotowaniem liturgii częściej niż raz w miesiącu, przeważnie raz w tygodniu.
Kursy chorałowe według metody Solesmes odbywają się także w kilku klasztorach karmelitańskich zarówno męskich jak i żeńskich. Od października tego roku rusza także kurs dla Sióstr Benedyktynek Sakramentek i Loretanek w Warszawie. Cykliczne warsztaty chorału stają się powoli faktem również w Toruniu.
W Katedralnej Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej w Poznaniu dzieci uczą się chorału wg metody Solesmes i z powodzeniem śpiewają ją na Mszach szkolnych, uroczystych Mszach w katedrze i innych kościołach oraz festiwalach. Ich nauczycielkami są członkinie zespołu Liquescentes.
Członkinie zespołu Liquescentes łączą również w swej działalności pracę dydaktyczną na rzecz upowszechniania praktyki chorałowej z własnym zaangażowaniem w liturgię. Odbywa się to zarówno poprzez obecność na mszach w Katedrze Poznańskiej, czynne nadawanie kształtu liturgiom świątecznym i niedzielnym na mszach tradycyjnych, okazjonalnie na liturgiach parafialnych, mszach ślubnych, prymicyjnych, pogrzebowych, jak i organizowanie specjalnych wydarzeń promujących chorał i metodę Solesmes, w tym wykonań paraliturgicznych, koncertowych, ale i spotkań, i wykładów o charakterze popularyzatorskim. Każda okazja do osadzenia gregorianki w jej właściwym środowisku staje się dla zespołu słusznym wezwanie do obecności i dyspozycyjności
Warto dodać, że oba nasze ośrodki w Poznaniu i w Łodzi mają na swym koncie liczne wspólne wydarzenia jak choćby zimowe warsztaty chorałowe w Ognisku Miłości w Olszy, majowe warsztaty weekendowe w Sanktuarium Maryjnym i Klasztorze Ojców Filipinów w Gostyniu. W listopadzie 2016 roku połączone chóry Liquescentes i Schola Gregoriańska z Łodzi, na zaproszenie ks. Jeana-Marie Piotrowskiego z Belgii, odbyły pielgrzymkę do Abée, Liége i Antwerpii celem uroczystego wykonania Godzinek o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Marii Panny. Wydarzenie to zainicjowało wiele następnych wykonań Godzinek już w Polsce. W 100 rocznicę Objawień Fatimskich 13 maja tego roku odśpiewaliśmy je wspólnie w Kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze. Dzień później połączone schole śpiewały razem na mszy świętej konwentualnej w opactwie benedyktyńskim w Tyńcu.
Zupełnie wyjątkowy charakter i rozmach miał Kongres Ora et Labora. Benedyktyński wkład w chrystianizację Polski. Zorganizowany został w październiku ubiegłego roku w Poznaniu przez Fundację Świętego Benedykta, w 1050 rocznicę chrztu Polski, a jednym z jego prelegentów był. O. Hervé Courau z Triors. (…)
Członkinie zespołu Liquescentes z Poznania oraz pracownicy Studium Muzyki Kościelnej w Łodzi regularnie ponoszą swoje kwalifikacje wyjeżdżając na warsztaty chorałowe organizowane przez Szkołę Świętego Grzegorza w Montligeon, we Francji.
Studium Muzyki Kościelnej w Łodzi kształci, jak inne tego typu instytucje w Polsce, organistów. W programie nauki mają oni także chorał gregoriański. Od czterech lat przedmiot ten nauczany jest w oparciu o zadania kursu korespondencyjnego opracowanego przez Szkołę Świętego Grzegorza z Le Mans. Po zaliczeniu wszystkich zadań, uczestnicy kursu korespondencyjnego mają możliwość zdawania egzaminu na poziomie „chórzysty” podczas letnich warsztatów chorałowych w Łodzi przed komisją, na czele której stoi Claude Pateau, dyrektor Szkoły Świętego Grzegorza. Co roku kilka osób podchodzi do takiego egzaminu, w tym uczestnicy kursów w Poznaniu, Łodzi oraz właśnie studenci Studium.
Trzeba także wspomnieć o Scholach Gregoriańskich, które powstały przy  każdym z ośrodków.
Wszystkie wspomniane aktywności dotyczą uprawiania chorału według metody Solesmes. Nie jest to jedyny w Polsce sposób praktykowania chorału. Nie jest jednak naszym zadaniem przedstawianie panoramy wszystkich chorałowych trendów wykonawczych. Dość zaznaczyć, że podstawowym kryterium jest cel działania: metoda Solesmes par excellence prowadzi ku wykonaniu liturgicznemu, pozostałe zaś w większości (niekiedy z wyjątkami w kręgach dominikańskich) ku wykonaniu koncertowemu. Mówiąc inaczej i nieco uogólniając: dla nas chorał jest muzyką kościelną, nie zaś tylko muzyką dawną, z całym pakietem interpretacyjnych poprawności obecnej epoki.
Metoda solesmeńska z powodzeniem sprawdza się w pracy z wiernymi zarówno jeśli chodzi o repertuar ordianarium jak i proprium. Oczywiście mowa o osobach mających predylekcje do śpiewania w ogóle, nierzadko z doświadczeniem chórów czy schol kościelnych. Co więcej, okazuje się w praktyce, że z pozoru hermetyczny repertuar gregoriański, z sobie tylko właściwą notacją, formami, stylistyką jest świetnym narzędziem umuzykalniania i rozwija umiejętność sensownego frazowania, którym nie gardzą nawet zawodowi wokaliści! Z uwagi zaś na cały przebogaty kontekst liturgiczny i teologiczny biblijnych treści tekstów gregoriańskich jest chorał niewyczerpanym źródłem opartej o Słowo Boże formacji.
Metoda Solesmes jest metodą szkolną. Wymaga pokornego przejścia przez kolejne etapy niezależnie od poziomu wykształcenia muzycznego adepta. (Jest w tym zupełnie analogiczna do wiary. Życie w serdecznej więzi z Bogiem nie zależy od akademickich tytułów z teologii…) Czas przejścia wszystkich etapów nauki, czyli od poznania notacji do dyrygowania utworami i prowadzenia scholi, każdy przechodzi w swoim własnym tempie. Według założeń Szkoły w Le Mans proces ten przewidziany jest minimum na pięć lat. Niemożliwe jest jednak, by naukę tę radykalnie przyspieszyć i np. w trzy lata przejść cały Kurs. Pod tym względem metoda ta może wydawać się mało atrakcyjna, zwłaszcza osobom posiadającym ambitne wykształcenie muzyczne.
Metoda Solesmes może z powodzeniem stanowić początek nauki muzyki w ogóle. Jest sama w sobie szkołą muzyczną.
Nauka chorału metodą Solesmes wymaga nabywania wiedzy w równym stopniu od dyrygenta jak i chórzystów. W muzyce wielogłosowej za efekt końcowy odpowiedzialny jest przede wszystkim dyrygent. W jednogłosowym śpiewie chorałowym metodą solesmeńską wymaga się, by wszyscy kantorzy byli świadomi, znali i stosowali zasady wykonywania chorału, co więcej, by mieli wspólne rozumienie tekstu, melodii, frazy i całego utworu.
Z punktu widzenia duszpasterskiej praktyki kościelnej metoda solesmeńska, jako metoda nauki chorału jest tak samo ważnym, lecz niedocenianym owocem paleograficznych badań mnichów benedyktyńskich jak pierwsze wydanie Editio Vaticana Graduału Rzymskiego z 1908 roku.
Pierwsze trzydziestolecie działalności opactwa Solesmes po odrodzeniu życia monastycznego w XIX wieku we Francji zgromadziło w swych murach przynajmniej trzy wybitne osobowości, które historia zgodnie nazywa pionierami (oo. Prosper Geranger, Joseph Pothier, Andre Mocquereau). Daty ich życia zazębiają się także w okresach dojrzałej aktywności, toteż zależność mistrz-uczeń, choć implikuje początkowy charakter wzajemnych relacji, bynajmniej nie determinują ich kształtu na całe życie. Dająca się z biegiem lat zauważyć polaryzacja postaw badawczych wspomnianych benedyktynów wynikała z pionierskiego charakteru działań w samym klasztorze, nieporównywalnych pod względem rozmachu z żadną inną akcją ani w przeszłości, ani jak się okazać miało, w przyszłości. Wynikała również, ze znaczenia tych działań, które w miarę rozwoju restytucji chorału, wzrastało, stając się wartością służącą nie tylko samemu Solesmes jako klasztorowi-matce całej rodzącej się dynamicznie w tym czasie kongregacji (do końca XIX wieku osiem klasztorów) lecz wartością ogólnokościelną, powszechną. Co więcej, dychotomia podejść badawczych odbijała doskonale preferencje epoki i jej rodzącego się dyskursu historiograficznego. Ich obecność i ścieranie się w gronie mnichów-badaczy dziwić może jedynie kogoś, kto przedmiot historii izoluje i poddaje analizie na wzór nauk przyrodniczych, co rzeczywiście miało jakieś uzasadnienie w pozytywizmie XIX wieku, ale dziś już wydaje się po prostu stratą energii.
Solesmeńskie poszukiwania sensu rytmu chorału gregoriańskiego, nie per analogiam do innych istniejących repertuarów stricte muzycznych, lecz wśród zjawisk immanentnych językowi, mają swą genezę w takim ujęciu historiograficznym, które akcentuje wspólny łaciński rodowód linqua i cantilena romana. Warstwa literacka twórczości także muzycznej pierwszego tysiąclecia pisana jest po łacinie. Frankowie porzucają swój własny język ulegając pełnej romanizacji w obrębie Galii. Recepcja starożytności z jej greckimi kanonami obecna jest w średniowieczu tyleż jako proste kopiowanie, co zręczne naśladowanie wzorców formalnych, owszem, nawet entuzjastyczne wczuwanie się. Nie inaczej rzecz ma się z galijską redakcją rzymskiego przecież ex origine repertuaru chorałowego… Romania, romanus to terminy zawierające ogół geograficznych krain tworzących niegdyś Imperium Romanum, a od IV wieku nazywanych nowym mianem. Wszystkie powstające właśnie języki tego obszaru w opozycji do czystej łaciny – języka samego miasta Rzymu – języka poezji starożytnej, określano w średniowieczu terminem: romanus. Jak wiemy długo równolegle do określenia „gregoriański” chorał nosił określenie „rzymski”, które definiowało go równie jednoznacznie. A zatem to, co średniowiecze do X wieku nazywa rzymskim, jest w swej genezie łacińskie. Zrodzone w początkach pierwszego tysiąclecia linqua romana jak i cantus, cantilena romana nie tyle łączy wspólne miejsce narodzin, ile wzajemnie jednaka, dogłębna struktura.
Teksty średniowiecznych teoretyków muzyki odnoszą się do poezji łacińskiej i jej rytmu, jako do czegoś oczywistego. Cytuje ich również o. Andre Mocquerau w swej książce Le Nombre Musical Grégorien (1908). Recepcja tego dzieła od początku obarczona była trudnym opisem zjawisk muzycznych, choć przeprowadzonego z iście benedyktyńską skrupulatnością. Może dlatego stała się od początku źródłem błędów w rozumieniu istoty rytmu wolnego. Błędy te, powtarzane bezkrytycznie niestety do dziś (czyniąc metodę wewnętrznie sprzeczną) ciągle jeszcze rodzą klimat szeroko rozpowszechnionej pogardy wobec metody i jej autora. Na szczęście recepcja dzieła o. Mocquerau stała się od razu inspiracją do opracowywania kompendiów i zwięźlejszych podręczników. I być może dlatego najtrafniejsze zdania, jakie ujmują istotę teorii rytmu wolnego napisane zostały nie przez samego jej autora: „rytmu czysto muzycznego melodia używa jako czegoś swojego, własnego, czego w żadnym wypadku nie zawdzięcza tekstowi, od którego nawet się odrywa; źródła rytmu gregoriańskiego wymagają zrzeczenia się teorii o prostym „oratorskim” rytmie, czego wpierw przed naukowymi studiami o Mocquereau, broniła również szkoła solesmeńska” (mowa o poglądach o. J. Pothiera, cyt. za G. M. Sunol OSB, Zasady Śpiewu Gregoriańskiego, 1956, s. 106).
Rytmiczna struktura tekstu i rytmiczna struktura melodii traktowane są jako współdziałające, lecz nie podporządkowane sobie nawzajem (podporządkowane w znaczeniu służebnym lub ilustracyjnym, jak to mogłoby się narzucać per analogiam do związków muzyki ze słowem w innych repertuarach muzycznych), jako dwa sprzymierzone wobec nadrzędnego, wspólnego celu, nośniki znaczeń.
Zarzuty, że związki pomiędzy doktryną proporcjonalnego rytmu wolnego, a chorałem są zbyt wątłe i niejednoznaczne, w źródłach teoretycznych dotykają zasadniczej sprawy: istoty zapisu w kulturze Zachodu. Świadomość tej istoty jest niezmiernie ważna jeśli traktuje się zapis chorałowy jako przedmiot studiów naukowych, z czym stykają się na co dzień semiolodzy. W systemie zapisu, systemie notacji, ważne jest bowiem i to co go explicite stanowi, a więc sama grafia, jak i to, czego w nim nie ma! To co z racji oczywistości zapisane nie zostało. Owszem, ponieważ napędową siłą średniowiecza, jego teoretyków, myślicieli i świętych było nauczanie, trzeba ową drugą, niewidzialną warstwę systemów notacji uznań za domenę nauczyciela. Średniowiecze potrzebowało dwojga: słowa i słuchającego, zapisanych wyrazów i nauczyciela. A zatem notacja sama w sobie jest narzędziem, pomocą, notatką… I choć zdumiewa nas dziś skrupulatność zapisów średniowiecznych, ich formy, pomysłowości i rozmachu artystycznego to pozostają one w istocie swej jedynie pomocą. Bez kogoś, kto umie ją odczytać celem konkretnego zastosowania, nie było i nie ma przekazu.
W tym kontekście dwaj solesmeńczycy: zarówno o. Pothier jak i o. Mocquereau jawią się raczej jako kontynuatorzy powszechnej niegdyś idei edukacji, zaangażowani nie tyle we własne badania, co w nauczanie śpiewu liturgicznego, dla którego naukowe metody są pomocą jedynie tantum quantum.